Jak już wspomniałem w podsumowaniu, najpopularniejszym wpisem jest ten o amadynach w domu. I w związku z nim, oraz pytaniami od was, jak również moich własnych "kilku groszy do wtrącenia", popełniłem ten wpis uzupełniający. Na początek fundamentalne pytanie w nadwiślańskim stylu:
Panie, a po co to komu potrzebne?
Krąży takie przekonanie, że amadyny, to dość durne ptaki i to jedna z ich wielu wad, przez które są "trudne w hodowli". Bardzo często w przeszłości widziałem na różnych forach kpiące komentarze hodowców upominających innych, na przykład: "Po co amadynom huśtawka w klatce? To nie papugi, nic nie potrzebują!". Szczerze powiem, że mam alergię na takich "Januszy" ;) A jeszcze szczerzej wyznam, że ze 30 lat temu, mimo młodego wieku, sam takim "Januszem" byłem - głównie dlatego, że słuchałem porad starszych hodowców - ale na szczęście szybko mi przeszło ;)
Tak więc po pierwsze - nie, amadyny nie będą bawić się zabawkami jak papugi - ale nie oznacza to, że nie potrzebują wyzwalaczy, które z jednej strony rozwiną ich stronę behawioralną, a z drugiej czysto fizyczną. Jeden z przykładów: swego czasu dostałem chyba ponad 30 prywatnych wiadomości z różnych części świata, po zamieszczeniu na instagramie filmiku, na którym moja amadyna wcina paprotkę wisząc głową do dołu. Absolutnie nie spodziewałem się, że taki widok będzie dla kogoś zaskakujący - a jednak. Jeden z hodowców wręcz mi napisał, że ta amadyna jest jakaś dziwna, bo w życiu nie widział, żeby te ptaki zwisały sobie w taki sposób. Od słowa do słowa - hodowca pochwalił się zdjęciami hodowli i okazało się, że ma proste "regały" - więc zapytałem go: "Niby jak chciał Pan to zaobserwować u siebie, skoro trzyma Pan ptaki w drewnianych skrzynkach z dwoma żerdkami?". No na logikę - gdzie te amadyny miały by się rozwijać w sposób, o którym wspomniałem na początku akapitu?
Jak widać samiec amadyny wybrał optymalną, najkrótszą drogę do zdobycia roślinki, a zrobił to, bo po pierwsze miał taką możliwość (punkt zaczepienia), po drugie wcześniej wielokrotnie trenował skacząc i chwytając różnych elementów klatki oraz wyposażenia i po trzecie: jest na tyle ogarnięty, że błyskawicznie rozwiązuje takie kwestie i szybko podejmuje decyzje - tych wszystkich cech może nie mieć ptak który siedzi w klatce nie posiadającej żadnych dodatkowych elementów stymulujących go do różnych aktywności.
Tak więc to pierwsza sprawa - różne dodatki w klatce, rozmieszczone z umiarem będą w dłuższej perspektywie oddziaływać pozytywnie na ptaki. To jak najbardziej może być huśtawka - ale tą samą funkcję spełni np. bardzo cienka gałązka - dzikie amadyny właśnie na takich się bujają, pozyskując pokarm z wysokich traw. Nawiasem mówiąc nie tylko traw - tutaj kołyszą się na gałęziach drzewa, nie przerywając pielęgnacji upierzenia (polecam ten kanał YT):
Przy okazji - często mogę zaobserwować na przykład taką sytuację, że ptak śpi na takiej gałązce czy huśtawce, w międzyczasie inny siadając na niej ją rozbuja - i ten śpiący osobnik nawet nie otwiera oczu - śpi dalej, instynktownie utrzymując równowagę. Bywa, że inaczej jest z nowymi amadynami, które od kogoś nabędę - czasami muszą ów instynkt w sobie "rozbudzić", bo na początku każdy ruch gałązki powoduje przebudzenie i niekiedy sfrunięcie. Takich różnic między ptakami, jak je nazywam, "ogarniętymi" i "nieogarniętymi" jest cała masa i obserwuję to właśnie w momentach, gdy do moich stałych bywalców dołącza jakiś nowy ptak z hodowli, która nie zapewniała mu możliwości wszechstronnego rozwoju - i wtedy mijają dni, tygodnie albo i miesiące zanim nowy osobnik stanie się tak samo zwinny, ciekawski, aktywny jak reszta stadka.
No i w końcu: "A po co to wszystko? Co z tego, że ptaki są bardziej aktywne?". No i tu dochodzimy do sedna. Pewnie, że można ptaki trzymać w ascetycznie urządzonej klatce i twierdzić, że to spokojne, nic nierobiące ptaki, wmawiając sobie: "bo taka ich natura". Można też mieć ptaki aktywne, ciekawskie, ciągle coś robiące w klatce czy poza nią i nawet zauważymy, że są zaskakująco inteligentne, o ile pozwolimy im szperać, eksplorować otoczenie i rozwiązywać napotkane problemy. To zaś daje naprawdę nieporównywalnie większą frajdę z ich obserwacji.
I wiadomo - jak ktoś jest hodowcą przez duże "H" i ma sporo klateczek, to woli nie dokładać sobie roboty, bo ma inne cele - on się cieszy z tego, że rozmnaża ptaki, a jak jest dobry, to dba jeszcze o genetykę i radość sprawia mu rozmnażanie ptaków o konkretnej sylwetce, kolorze itd. Do tego jeszcze zadowolenie dają mu wystawy gdzie spotka innych hodowców i wymieni się przepisem na biszkopt dla kanarka ;) Co to jednak ma do Ciebie? Przeciętny właściciel ptaszków chce się nimi cieszyć, bo to nie jest farmer "produkujący" młode, tylko osoba chcąca obcować ze szczęśliwymi, aktywnymi ptakami, a nie będzie takich miał jeśli skorzysta z rad nawet doświadczonego hodowcy, ale bez odpowiednich horyzontów, które pozwalają mu dobrać inne rady dla różnych typów hodowli, czy chowu. Bez odpowiedniego podejścia właściciel ptaszków "straci serce" do pomysłu trzymania amadyn w domu i pewnie się ich pozbędzie.
Reasumując - tak, polecam aktywizować ptaki. Nie masz miejsca na "bujaczki", drabinki i inne duperelki? No to przynajmniej podaj czasem pokarm nieco inaczej niż zwykle, powieś proso senegalskie na środku klatki - niech się go uczepią, nie musisz ułatwiać pobierania pokarmu, wstaw czasem zielonki to tu, to w innym miejscu, w innym naczynku - niech ptaki mają zajęcie. Oczywiście wszystko z naciskiem na bezpieczeństwo. A co może być niebezpieczne? Poza tym, o czym wspomniałem już we wpisie o ptakach w domu - wszelkie niteczki, kłaczki, postrzępione sznureczki. O takie rzeczy najłatwiej mogą się zaczepić ptaki i najtrudniej z nich wybrnąć - a w efekcie na nich zawisnąć - zwłaszcza jeśli mają za długie pazurki. Tak że to największy problem i zwracałbym uwagę zarówno na wszelkie sznurkowe dodatki (na przykład drabinka na sznurku) - czyli czy ten sznurek jest jednolity i zwarty czy postrzępiony, jak i na przykład na sztuczne rośliny kiepskiej jakości, które po pewnym czasie (i szarpaniu przez ptaki) rozdzielają się na włókienka - na tym też ptak może zawisnąć.
Co do niespodziewanych plusów - takie podejście do aktywizacji ptaków w dłuższej perspektywie sprawia również, że stają się otwarte na nowe doznania kulinarne ;) Często czytam, że ktoś wstawia jakąś karmę, a ptaki nawet do niej nie podlatują, "bo są wybredne i tak już jest", albo "boją się nowych rzeczy w klatce". No więc odpowiednio poprowadzone ptaki powinny przynajmniej spróbować nowości, mogą odrzucić jakiś pokarm, ale powinny z ciekawości spróbować - i tak właśnie zrobią ptaki przyzwyczajone do myszkowania po swojej przestrzeni.
Plac zabaw
A ta część wpisu powstała ze względu na sporo pytań, które otrzymałem, dotyczących poniższych gadżetów, które znajdziecie na moim instagramie i youtube, więc szybciutko i zbiorczo odpowiadam:
Koszyk powyżej, to w zasadzie taki kwietnik, który dostałem, ale uznałem, że skoro ptaki latają mi po pokoju, to nieco go przerobię, wsadzę tam gałąź (w zasadzie to jest chyba korzeń japoński) i pewnie ptaki bedą tam przesiadywać. No i tak też się stało - kilka sekund po ustawieniu tego kosza koło klatki już zleciała się część ptaków jak widać powyżej, niektóre zaczęły nawet traktować ten "ogródek" jako swój, przepędzając innych - czyli przyjęło się ;) Od tego czasu lubią tam przebywać, grzebią w kamieniach, skubią kwiatki, ganiają się po całości - stąd nazwałem to z przymrużeniem oka "plac zabaw", bo przypomina mi takowe robione z drewna dla papug.
Dla kogo są takie "upiększacze przestrzeni"? No nie ukrywam, że głównie dla mnie - lubię zrobić sobie przerwę w pracy, wypić kawkę i słuchając muzyki patrzeć na te małe urwisy buszujące po takich miejscach. Robi to też efekt "wow" na gościach ;) Ale też z drugiej strony sprawiają widoczną frajdę ptakom. I takie podejście polecam.
Czy muszę to często czyścić? Oczywiście, ptaki trochę nabrudzą - w tym i też w różnych innych miejscach i codziennie trzeba po tej wycieczce posprzątać - ale jest z tym mniej kłopotu niż wydawać by się mogło. Generalnie jest to kwestia rutyny - koniec pracy, ptaki o 17 wracają do klatki i przetarcie wszystkich miejsc, które tego wymagają, 17:05 koniec "roboty" - czyli niezbyt kłopotliwe.
Co innego mają do dyspozycji? Mam w pomieszczeniu fontannę czy tam kaskadę - nieco kiczowate, ale ze względu na ptaki przypomniałem sobie o jej istnieniu i przytargałem z komórki. Włączona czy nie - zawsze amadyny ją odwiedzają, przy czym uczulam, że trzeba w tym przypadku utrzymać wysoką higienę i ja akurat wymieniam w niej wodę codziennie, a raz na kilka dni myję zbiornik wodą z octem. No i niestety trzeba powycierać okolicę jeśli ptaki się w tym kąpią. Tak się do tego przyzwyczaiły, że potrafią długo czekać aż napuszczę wodę i włączę pompkę - mimo, że mają też cały czas dostępny "tradycyjny" basenik z wodą na klatce:
Kilka osób pytało czy taki gadżet podnosi wilgotność? Jeśli dobrze pamiętam, to w sezonie grzewczym różnica z włączoną fontanną i bez wynosiła jakieś 3-5%, więc trochę podnosi, ale tyłka nie urywa, jeśli masz bardzo sucho w pomieszczeniu (np. poniżej 30%) to takim ustrojstwem za bardzo tego nie zmienisz, jak sądzę. Natomiast latem nie stwierdziłem żadnych wahań, to po prostu ozdoba.
Poza tym ptaki od razu przylatują w zasadzie do każdej nowej rzeczy w pokoju, ustawię korzeń - za chwilę są już koło niego, itd.:
Wspomniałem o korzeniu, bo o niego mam sporo pytań w stylu "gdzie pan kupił?". No więc korzeń w sklepie dla gadów, roślinki w Obi a trawę zerwałem w parku - skleciłem razem i jest, jakby powiedział mój siostrzeniec, "spoko ozdoba" pokoju ;) a przy okazji atrakcja dla ptaków.
No właśnie - rośliny.
Które są trujące, a które nie? Nie wiem. Ale się domyślam, bo w sieci jest sporo spisów roślin szkodliwych i nieszkodliwych - na przykład ten. Te spisy mają to do siebie, że zakładamy, że dana roślina jest trująca, bo zawiera takie a nie inne toksyny. Doświadczeń nikt chyba nie robił, ewentualnie posiadacze papug mogli przekonać się naocznie, że jakaś roślina na 100% szkodzi, bo papugi mają większą tendencję jedzenia tego co nie powinny ;) Jeśli chodzi o mnie, to głównie mam w pokoju te same, ulubione przeze mnie gatunki, bo inne mi nie rosną ;) Czyli mam zwykle paprotki i cissus australijski (kangaroo vine):
A widoczne na korzeniach czy fontannie małe roślinki, to oplątwy. Wszystkie moje ptaki mniej lub bardziej skubią te rośliny, czasem niszczą i nic im nie jest (ptakom, nie roślinom).
Co z tym oswojeniem?
Więcej naskrobałem o tym w tym wpisie i tylko dodam parę słów o ptakach poza klatką.
Oczywiście nie nastawiaj się na to, że ptaki przylecą na wołanie. Możesz za to uzyskać to, że przylecą do dobrego jedzenia - to jest do zrobienia. Druga sprawa - amadyny nie lubią gwałtownych ruchów - uruchamia im się wtedy instynkt ucieczki. Spokojnie - nie obrażają się i nie strzelają focha - po chwili, dłuższej lub krótszej pewnie wrócą, jeśli ciągle tam stoisz z tymi kiełkami czy innymi smaczkami. Ale żeby taki poziom oswojenia osiągnąć, trzeba niestety poświęcić im wcześniej nieco czasu, a nie każdy może sobie na to pozwolić.
Tak czy inaczej mówiąc o "oswojonej" amadynie nie mam na myśli tego co możemy uzyskać z papugą - ale biorąc pod uwagę wrodzoną nieufność tego gatunku, jako "oswojoną" należy uznać taką, która nas się nie boi, przylatuje do smakołyków i nie zwraca na nas uwagi podczas sprzątania klatki czy krzątania się po pomieszczeniu.
Czy da się cokolwiek uzyskać "z automatu"? Trochę tak, ale tylko trochę. Potrzebna jest cierpliwość i częste przebywanie z ptakami. To co nastąpi wtedy automatycznie, to daleko posunięta akceptacja Twojej obecności - nie będą się przejmować, że jesteś w pobliżu. To tak jak widzicie na filmach przyrodniczych, gdzie przy wodopoju są różne gatunki zwierząt i jeśli wszystkie są roślinożerne, to niespecjalnie się nawzajem obawiają - tu jest podobnie. Na przykład teraz, gdy piszę ten tekst, pod nogami buszuje mi samiczka i ma "wywalone" na moją obecność, czasem ptaki skaczą mi po monitorze albo przy klawiaturze gdy pracuję - to jest to, co daje się uzyskać bez wysiłku, tylko przez bardzo częste przebywanie z ptakami.
A jedzenie z ręki to już osobna kwestia - do tego trzeba je przyzwyczaić - po prostu podając im cierpliwie pokarm w ten sposób. Oczywiście najlepiej jak to jest smakołyk, czyli nieodzowne kiełki, albo foniopaddy jak poniżej. Tak jak wspomniałem we wpisie o oswajaniu - przysuwaj smakołyki coraz bliżej siebie i pozwól im spokojnie z nich jeść - a któregoś dnia daj im je trzymając miseczkę w ręce. Na początku możesz stać nawet z 10 minut zanim któryś podleci do smakołyków - ale początki zawsze są trudne ;) Jak się nie uda za pierwszym razem, spróbuj ponownie za godzinę, albo następnego dnia - generalnie jak ptaki już się przemogą, to potem będą korzystać z Twoich poczęstunków bez żadnych oporów.
Porada - dawaj najpierw smakołyki na miseczkach w klatce i potem te same miseczki trzymaj w ręce - nie staraj się podawać od razu przysmaków na dłoni - to bowiem drugi etap, jak już amadyny oswoją się z takim pobieraniem pokarmu. Oczywiście, może ktoś przyzwyczai je od razu do jedzenia wprost z dłoni, ale u mnie ten proces musiał przebiegać w tej kolejności - początkowo wolały jeść ze znanych im miseczek, potem się przełamały i jadły z dłoni. Dzisiaj nie robi im to większej różnicy.
Zmiana podejścia
Jaki jest cel tego wpisu? Otóż, moim zdaniem, warto nieco zmienić podejście do tych ptaków i przestać traktować je tylko jako maszynki do lęgów - a bardziej jako domowych towarzyszy. Niby oczywiste, ale gdy ktoś kupuje sobie parkę do domu i nasłucha się porad od hodowcy, który przekaże mu wiedzę odpowiednią może dla niego, a nie rodziny w bloku z 2 ptakami, to bywa różnie, nieprawdaż? Jedne z najmilszych komplementów jakie otrzymałem przez dwa ostatnie lata, to gdy ludzie piszą mi, że "na nowo polubili swoje ptaki" - bo skorzystali z porad na tej stronie, a chcieli już się ich pozbywać. I to jest bardzo budujące - oto bowiem ascetyczne skrzyneczki czy klateczki nabrały u niektórych atrakcyjniejszego wyglądu, a jednocześnie ptaki dostały bodźce aktywujące ich naturalną ruchliwość, ciekawość itd. Czyli obie strony na tym zyskały i o to właśnie chodzi. Czym innym jest bowiem hodowla nastawiona na jakiś tam cel hodowlany, a czym innym trzymanie ptaków dla przyjemności w domu i często nie należy tych dwóch światów łączyć.
To w zasadzie tyle, pewnie z czasem wpis jeszcze uzupełnię (informacja o aktualizacji pojawi się na górze wpisu).