Dlaczego w sieci jest tak mało filmów z amadynami w naturze? Faktycznie niektóre filmiki okrążają internet po raz n-ty i mają swoje lata, jak na przykład ten. Odpowiedź jest prosta - amadyn w naturze jest mało i nie są skore do pozowania - są bardzo płochliwe, a ich znalezienie wiąże się często z wyjściem w niezbyt przyjazny teren (choć ostatnio w niektórych miejscach sytuacja się poprawia - np. w okolicach Darwin, gdzie amadyny pojawiają się czasem w ogródkach). Nie jest też łatwo dostrzec te ptaki, gdy tego nie chcą - a z reguły nie chcą. Amadyny najczęściej nie uciekają daleko jak widzą intruza - lecą na najbliższe drzewo odwracając się piersią w kierunku kory i plecami do zagrożenia - jak wspominał Mike Fidler wyglądają wtedy jak jeden z wielu liści, a ich ogonek robi za łodyżkę - z kilkunastu metrów są niemal niemożliwe do zauważenia. To kolejny dowód na to, że są w pełni świadome swoich kolorów, a nawet problemów, jakie mogą im przysporzyć, więc te najbardziej widoczne, kontrastowe starają się ukryć i udają liść (wspominałem już o tym w ciekawostkach - dlatego właśnie czarnogłowe samiczki, jako najmniej ubarwione, są wystawiane "na szpicę"). Na tym filmiku WWF możemy zobaczyć też poszukiwania w terenie - amadyny udało się dostrzec w 3:56, przynajmniej tak piszą, tak czy inaczej widać (albo nie widać), z czym mierzą się nieraz obserwatorzy ;)
To zachowanie możemy też czasami obserwować w hodowli - niekiedy zbyt bliskie podejście do amadyny kończy się takim instynktownym odwróceniem się plecami do nas (a jak jest miejsce, to ptak odleci kawałek prezentując swoje plecy) - zerkają wtedy tylko czy już sobie poszliśmy.

To jest sygnał: "nie życzę sobie twojej obecności i zamierzam ci zniknąć z oczu" - spotkałem się ze stwierdzeniem jednego z hodowców, który też to zauważył u swoich ptaków, że to odwracenie się plecami, to może "efekt zaufania" - był zaskoczony gdy wyjaśniłem mu, że ten język ciała oznacza coś zupełnie odwrotnego ;)
Czy wszystko co opisane jest jako "zdjęcie z natury" to faktycznie zapis dzikich amadyn?
Może to was zdziwi, ale Matka Teresa wcale nie doradzała jak grać w "Mortal Kombat" - tak naprawdę doradzała w "Call of Duty"... ;) Oczywiście żartuję, ale mimo masy przykładów na różnego typu "fejki" ludzie wciąż dają się nabierać na internetowe zarzutki - i tak samo jest w social mediach gdzie pojawiają się nasze ulubione ptaszki. W sieciach społecznościowcyh pojawiają się świetne fotki, które zrobili zarówno profesjonalni fotografowie, którym chce się łazić po lasach sawannowych w poszukiwaniu ptaków, jak i ornitolodzy pracujący w terenie, a czasem po prostu mieszkańcy australiskich terenów, którzy przypadkiem amadyny napotkali. Z drugiej strony masa zdjęć jest robiona po prostu w wolierach, a przy odpowiednim kadrowaniu i efekcie bokeh można je uznać za "terenowe" - i to wykorzystują ludzie "trollujący" social media, którzy takie fotki wynajdują, kradną i wrzucają na serwery z własnym podpisem.
Czasem jest też tak, że fotograf chce mieć zdjęcie amadyny "w naturalnym środowisku", ale nie ma czasu na czajenie się do ptaków w upale i towarzystwie tony owadów. No więc wtedy musi udać się do jednego z hodowców i poprosić o możliwość fotografowania w wolierze (sam bym tak zrobił gdybym miał na przykład tylko 1 dzień na takie zadanie). Oczywiście dużej wolierze - a są ludzie i instytucje, którzy takowe posiadają - choćby wspomniany wyżej pan Fidler, który o swoich przepastnych wolierach sam mówił, że "nie naśladują natury - bo to po prostu natura otoczona siatką", znajdują się bowiem w miejscach gdzie występują też dzikie amadyny.
A z takich prywatnych czy uniwerysteckich wolier mogą pochodzić zdjęcia różnych hodowlanych odmian, więc gdy pojawia się fotka z opisem "amadyna w naturze", to czasami może zmylić obserwatorów, co do tego jak wygląda dziki przedstawiciel tego gatunku. Niedawno widziałem takie zdjęcie na zamkniętej grupie, gdzie były ptaki opisane jako "w naturze", o różnych wersjach kolorystycznych i tylko nieliczni zauważyli majaczącą w tle siatkę - reszta komentarzy była w stylu: "łał, to w naturze też żyją niebieskie białopierśne!" ;) Nawiasem mówiąc niemal wszystkie tego typu zarzutki to "reposty", lub po prostu ukradzione z jakichś profili czy stron zdjęcia - gdy docieramy do autora fotografii to bez problemu dowiadujemy się gdzie faktycznie ujęcie powstało. Na przykład zdjęcia z tego profilu (który bardzo lubię - polecam), czasem widywałem udostępniane na różnych grupach, bez wątpienia bez zgody właścicieli - i mimo, że niemal wszystkie fotki z tego profilu są zrobione w wolierze, to u facebookowych troli uzyskiwały status "z natury" ;) Takich przykładów jest bez liku.
A co do "zmyłek", to inną kwestią jest oddanie kolorów - sam mam w tej kwestii sporo komentarzy, gdy ludzie pytają mnie o odmiany kolorystyczne moich ptaków. A odmiany są takie, że w moim południowym pokoju czasem naparza słońce i zdjęcie wygląda inaczej, czasem owo słońce zachodzi na żółto czy czerwono - i fotki też wyjdą inaczej itd. - ot i cała tajemnica różnic, bo zdjęć nie edytuję, gdyż mi się nie chce - zresztą po co?
Do tego dojdzie jeszcze na przykład różny typ monitora czy ekranu, albo aparatu i jego ustawień i już mamy niezliczoną ilość możliwości w kwestii efektów barwnych tych ptaków na fotografiach. Tu przykład z fundacji Save The Gouldian - w pewnym momencie dnia słońce dało takie efektowne refleksy:
Problem jest taki, że po obejrzeniu takich fotek pojawia się masa dziwnych wniosków domorosłych ornitologów, o tym jakież to nowoodkryte odmiany amadyn zamieszkały Australię - i juz po chwili hodowca z Radomia kłóci się o to z hodowcą z Bytomia, bo mają własne niepodważalne teorie w tej sprawie ;) Zawsze polecam lekki dystans do tego co obiega posty na facebookowych grupach i śledzić jednak to, co mają do powiedzenia prawdziwi ornitolodzy i badacze w Australii, to jedyne dobre źródła informacji w tym zakresie. Zwłaszcza, że dzisiaj można ich o to wprost zapytać poprzez profile społecznościowe czy dostępne adresy email - chyba nie spotkałem się jeszcze z sytuacją żeby ktoś mi nie odpowiedział na pytanie.
Wracając jednak do filmów - najczęściej można napotkać takie jak poniżej, zrobione na sporym zoomie, bo na otwartym terenie podejście do ptaków jest problematyczne. Ale mimo często kiepskiej jakości są warte obejrzenia - porównywanie zachowań ptaków w naturze z tymi, które obserwujemy w naszych domach jest bardzo interesujące więc zachęcam do eksplorowania zasobów internetowych, niekoniecznie profesjonalnych. Poniżej dwa przykłady, które wyświetlą się o ile nie zostaną usunięte z sieci przez ich właścicieli:
Ten kanał odkryłem niedawno i polecam:
Polecam też przeszukiwać vimeo, bo nie wiedzieć czemu, niektóre australijskie instytucje wolą korzystać z tej platformy niż YouTube - tutaj założona przez rząd austalii organizacja "Resilient Landscapes" hub narodowego programu nauki o środowisku (ale też np. "Queensland Gouldian Finch Study", o którym wspomniałem w linkach ma kanał na vimeo):
Do tego polecam profile fotografów - profesjonalistów oraz amatorów-zapaleńców, którzy eksplorują teren fotografując ptaki - nie ograniczając się do czołowych social mediów ale na przykład takich portali: Bird Life Photography Australia - można trafić na prawdziwe perełki. Na koniec - mogę tylko życzyć owocnych poszukiwań amadyn dzikich w internecie!